Przeczytalem,
ze nowa prezydent Korei, pani Park (corka bylego dyktatora), chce dla
swoich rodakow, by przede wszystkim byli szczesliwi. Teraz nie sa,
wedlug roznych statystyk Koreanczycy doluja w rankingach optymizmu i
szczescia. W ilosci samobojstw przescigneli dawno Japonczykow,
co czwarty bodaj mlody Koreanczyk myslal o odebraniu sobie zycia.
Paradoks,
bo Korea uchodzi przeciez na swiecie za przyklad sukcesu. Po latach
upokorzen z rak silniejszych sasiadow, z biedy i traumy po wojnie
domowej, Koreanczycy postawil na nogi nowoczesna gospodarke i prezna demokracje, a teraz spelnia sie jeszcze ich wielkie marzenie:
dogonic, a najlepiej przegonic Japonie-dawnego ciemiezyciela.
Japonskie giganty, jak Sony czy Sharp, chwieja sie dzis na nogach, a
Samsung podbija najbardziej wymagajace rynki na swiecie. To troche
tak, jakby samochody z Polski zaczely sprzedawac sie lepiej od
niemieckich. Z tym, oczywiscie, ze Polska nie ma juz ani jednej
wlasnej marki, a Hyundaie jezdza na wszystkich kontynentach, jeden z
modeli wygral nawet ostatnio ranking na najlepsze auto w USA.
To
dlaczego sa nieszczesliwi? Samo sprzeganie wzrostu PKB z ludzkim
szczesciem moze budzic watpliwosci, problem jednak na prawde zaczyna sie, gdy ze wzrostu gospodarki, nawet szybkiego, korzysta tylko
czesc (mniejszosc) spoleczesntwa, a reszcie nie zyje sie lepiej, albo
nawet gorzej. Ma to oczywiscie miejsce i w innych krajach, ale w
Korei proces jest bolesniejszy, bo wszystko stalo sie w krotkim
czasie: najpierw byl silny wzrost, z ktorego korzystali wszyscy, a
potem-mniej wiecej od kryzysu azjatyckiego w 1997 roku-pekniecie.
Jest roznica miedzy np. Hiszpania i Francja z jednej strony, a Korea
z drugiej: tam mlodzi tez maja problemy ze startem zyciowym, trudno
jednak powiedziec, ze gospodarki tych krajow sa w dobrej formie,
od dawna balansuja raczej na granicy recesji. A w Korei wzrost jest
solidny, przy znikomym (2-3%) bezrobociu.
Jest
za to cala generacja mlodych ludzi, ktorzy nie moga znalezc stalej
pracy, a jesli juz to w malych firmach i na warunkach bez porownania
gorszych niz oferuja wielkie chaebole jak Samsung czy LG. Lepsze to pewnie niz nic, jednak implikacje sa powazne, czasem bolesniejsze niz na Zachodzie. Przyczyn szukac
trzeba tez w kulturze Korei.
Relatywnie,
to wciaz konserwatywne spoleczentwo, o utrwalonych oczekiwaniach
spolecznych wobec mezczyzn i kobiet. Z chwila, gdy mlody mezczyzna
nie moze znalezc pracy na etat, jego szanse na zalozenie rodziny
pikuja. Raz, ze bardzo trudno bedzie mu znalezc partnerke (pomijaac
strone materialna, jest presja przyjetych norm, wplyw jej rodzicow
itd.), dwa, bedac tego wszystkiego swiadomym akceptuje z gory swoje
polozenie. Rodzi to oczywiscie frustracje, u kobiet zreszta tez, bo, w
reultacie, zyja obok siebie grupy singli, mezczyzn i kobiet, wiek
zawarcia zwiazku malzenskiego sie opoznia, dzietnosc spada.
Byc
moze te rygory spoleczne uleglyby nieco rozluznieniu, gdyby panstwo
prowadzilo aktywniejsza polityke socjalna, w tym prorodzinna. Tymczasem wsrod
krajow OECD, mniej od Korei na public welfare wydaje tylko
Meksyk (Francja 30% budzetu, Korea 9%).Tradycyjnie, to stabilna praca i
rodzina gwarantowaly bezpieczenstwo socjalne, teraz coraz wieksza
czesc spoleczenstwa nie moze na to liczyc. Ciekawe, ze w czasie
ostatnich wyborow, nie tylko lewica, ale i (zwyciescy) konserwatysci,
zapowiadali demokratyzacje koreanskiej gospodarki, zwlaszcza
ukrocenie roli wielkich (rodzinnych) konglomeratow, ktorych sukces
oparty jest czesto na dokrecaniu sroby drobnym podwykonawcom. Maja
byc tez wieksze podatki dla najbogatszych, transfery spoleczne etc.
Zobaczymy. Zwarcie wewnatrz establishmentu, miedzy polityka a wielkim
biznesem, moze byc interesujace. Pani prezydent Park wzmocnic chce male i
srednie przedsiebiorstwa, czyli, poniekad, wrocic do klasycznego
kapitalizmu.
Ci, ktorzy wygrali wyscig o dobre posady, tez zreszta nie musza miec zycia
uslanego rozami- o tym innym razem. Tutaj tylko krotkie wspomnienie.
Dwa lata temu bedac w Seulu, ogladalem program w telewizji, jak wladze probuja walczyc z wysoka liczba samobojstw. Bohaterem
odcinka byl dentysta w srednim wieku, ustawiony zyciowo, z prywatna
praktyka, glowa rodziny. Wszystko byloby OK, gdyby nie to, ze
utracil sens do dalszej pracy i zycia. Od dziecka byl jednym z tych
malych Koreanczykow-prymusow, ktorzy wysilkiem swoim i rodzicow
zmierzaja do wyznaczonego celu. Nikt nie pytal go, czy chce byc
dentysta, sprawa zostala wczesnie przesadzona.
Coraz czesciej mysli by odebrac sobie zycie. Zglosil sie o pomoc pod darmowy
numer, czynny na okraglo, skierowano go do osrodka, gdzie sa oryginalne sposoby leczenia. Na filmie pan doktor wchodzi
do trumny, zamyka sie wieko, pracownicy zaczynaja posypywac je piaskiem. Za chwile stop, wieko otwiera sie, czlowiek wychodzi, mowi,
ze czuje sie lepiej: nie chce juz umierac.