Pisalem
niedawno o zmarlym Donaldzie Richie, dzis kilka zdan o innym waznym
obcym w Japonii. Roger Pulvers na szczescie zyje, ale z koncem
marca przestal, po wielu latach, zamieszczac felietony w The Japan
Times. Wiele osob traci tym samym mozliwosc regularnego obcowania z
tym niewatpliwie interesujacym czlowiekiem.
Pulvers, wnuk polsko-zydowskich imigrantow, urodzony w Kaliforni, w typowej
rodzinie klasy sredniej, kilka razy w zyciu zachowal sie w sposob, by
tak rzec, nietypowy. Po pierwsze nie zostal ani prawnikiem ani
lekarzem, co bylo naturalnym wyborem w srodowisku w ktorym wyrastal.
Poszedl na filologie rosyjska na Harvardzie. Potem, zafascynowany
polska kultura, a zwlaszcza teatrem Kantora, nauczyl sie polskiego,
pojechal do Polski, gdzie poznal Wajde i innych znanych tworcow. W
polowie lat 60-tych laduje w Japonii i tu odkrywa swoje miejsce na
ziemi. To druga z nietypowych decyzji. Pulvers nie tylko osiedla sie
w Japonii i zglebia kulture tego kraju, ale obiera droge
najtrudniejsza, uczac sie porzadnie japonskiego, w mowie i w pismie-
potem publikowac bedzie w tym jezyku ksiazki i sztuki teatralne.
Nawet dzis poslugiwanie sie japonskim na takim poziomie jest rzadkie
wsrod obcokrajowcow, wtedy budzic musialo sensacje, moze nawet
postrach-Japonczycy czesto niepewnie reaguja na obecnosc gaijinow
(obcych) zbyt dobrze wladajacych ich jezykiem.
Wspominany
juz Richie, choc swietnie mowil- nie potrafil jednak pisac i czytac
po japonsku, z czego nie robil zreszta tajemnicy. Inaczej niz jego
wielki poprzednik z przelomu XIX/XXw, Lafcadio Hearn, najwazniejszy chyba obcokrajowiec
w Japonii, autor wielu ksiazek o tym kraju, ktory przybral nawet
japonskie nazwisko. Hearn brak znajomosci japonskiego ukrywal podobno
przed czytelnikami. Tymczasem Pulvers, bohater tej notki, nie tylko
wypelniac zaczal role posrednika miedzy Japonia a swiatem zewnetrznym
(to 99% propozycji jakie, nie liczac prostych prac, przewidziane sa
dla obcych w Japonii), ale zajal istotne miejsce na japonskiej scenie
kulturalnej, na rowni z Japonczykami.
By dopelnic listy niekonwencjonalnych posuniec dodajmy, ze Pulvers
zrzekl sie obywatelstwa USA (akt zawsze niemile widziany przez
Amerykanow) i przyjal australijskie, byla to reakcja na wojne w
Wietnamie. W Japonii urodzilo mu sie czworo dzieci, ktore poslal do
japonskiej szkoly. Dopiero gdy zorientowal sie, ze duzo lepiej niz po
angielsku, mowia po japonsku, zdecydowali z zona (Amerykanka)
spedzic kilka lat w Australii.
Tyle
tytulem wstepu. Rzeczywistym impulsem do zamieszczenia tego postu,
jest nie tyle osoba Pulversa, ani nie to, ze przestal regularnie
publikowac, co motywy jakie stac mogly za jego decyzja. Wiazac sie to
moze z ogolniejszym pytaniem o konsekwencje bycia obcokrajowcem,
zwlaszcza w kraju o calkiem innej kulturze. Zastanawiam sie, czy
nawet w przypadku takiego weterana, kogos tak swiadomego jak Pulvers,
nie zaistanial, dobrze skadinad znany, mechanizm zderzenia ze sciana
obcosci, w kraju ktory jednoczesnie: jest swoj i nieswoj.
Mowi
sie czesto, ze obcokrajowiec w Japonii (dotyczy to pewnie i innych
krajow) przechodzi trzy fazy: fascynacji, ktora ustepuje miejsca
nienawisci, czasem depresji, na koncu jest akceptacja albo
zobojetnienie. Poszczegolne przypadki roznia sie na tyle, ze trudno
czynic z tego sztywna regule. Hearn byl podobno rozczarowany
pod koniec zycia do Japonii. Richie filtrowal wszelkie doznania przez
swoj stoicki umysl, nie sadze wiec by miotaly nim uczucia. Andrew Nathan-inny wielki gaijin- twierdzi, ze Japonia
sie po prostu od niego mentalnie odkleila (mieszkal juz wtedy w
USA). Pamietam przejmujacy fragment jego autobigrafii. W czasie
podrozy do Tokio wybral sie na pobliska gore Takao, byl w znanym
sobie otoczeniu, o obyczajach tego kraju wiedzial wiecej niz
przecietny Japonczyk i nagle poczul sie obco. Doznanie mogacei zmrozic krew w zylach. Pol biedy, gdy czlowiek ma dokad
wrocic. A inni? Wystraczy poczytac angielskojezyczne portale w
Japonii: ilu tam sfrustrowanych ludzi, nienawidzacych wrecz
kraju, w ktorym musza jednak zyc uwiazani praca albo rodzina.
Roger
Pulvers ma na szczescie dom w Australii, nie wiem jaka decyzje
podejmie. Ale ton zniechecenia, nie tyle moze do kultury, co sytuacji
polityczno-spolecznej w Japonii, byl ostatnio w jego publikacjach
bardzo widoczny. Czare goryczy przelala chyba Fukushima. Jego pesymizm
byl o tyle bolesniejszy, ze spadl nagle. Jeszcze niedawno
oczekiwania byly calkiem odmienne. Najpierw, po pol wieku, udalo sie zlamac
monopl partii rzadzacej LDP, potem nadeszedl 11 marca 2011-
wielka tragedia, dajaca jednak szanse na nowe otwarcie. Pulvers stal
sie przeciwnikem atomu, glownie, jak sadze, pod wplywem doniesien o
korpucji, ktora przezarty byl swiat japonskiej energetyki. I oto
niecale dwa lata pozniej Japonczycy, mimo ze w wiekszosc przeciw
energii jadrowej, przywracaja do wladzy stara gwardie z LDP, nawet
glosami mieszkancow Fukushimy. Co wiecej, wyglada jakby,
przynajamniej na chwile, Japonia zlapala drugi oddech. Tyle ze odbywa
sie to w atmosferze, z ktora calkiem Pulversowi nie po drodze. W
Europie, uchodzilby on za zwyklego socjaldemokrate, w USA poglady sytuowaly go pewnie tam, gdzie zwolennicy Tea Party uzywaja
slowa komunizm. A poza tym jest on idealista, a tacy ludzie latwiej
rozczarowuja sie do okolicznosci. W Japonii tymczasem wraca znowu
wybielanie wojennej przeszlosci, zas szanse na zmiane pacyfistycznej
konstytucji sa obecnie najwieksze od kilkudziesieciu lat. Okropnie to
banalne, ale wyglada na to, jakby kolejny raz Japonia nie chciala
spelnic oczekiwan i marzen obcokrajowca, ktory oddal jej tyle zycia i
tyle serca.
Zalaczam
linki do trzech pozegnalnych art. Pulversa. To jego spojrzenie na
losy Japonii: przeszle, obecne i przyszle. Bije z nich gorycz,
niezgoda na to, w jakim kierunku ida sprawy, choc dostrzec tez mozna
swiatelko nadziei.
http://www.japantimes.co.jp/opinion/2013/03/31/commentary/last-post-japans-outdated-model-is-dead-long-live-the-emerging-vision/