Myli
sie premier Tusk, gdy usprawiediwia wizyte p. Kopacz w Pekinie 4
czerwca, mowiac ze historia Chin obfituje w tyle dramatycznych wydarzen, ze
trudno znalezc jakis niekontrowersyjny termin. Owszem, historia Chin
jest bujna, ale nie ma chyba innej (prosze wskazac!), poza 4 czerwca,
konkretnej daty, ktora czlowiek nie zajmujacy sie zawodowo Chinami
moglby wymienic. O innych, czasem dramatycznych wydarzeniach, mowimy
odnoszac je raczej do okresow historycznych. (Powstanie Tajpingow,
Bokserow, Rewolucja Kulturalna itd.).
4
czerwca ma wiec znaczenie symboliczne. Daja temu wyraz (bo im wolno)
chocby mieszkancy Hong Kongu, czy Tajwanu. Zatem wizyta zagraniczna
na wysokim szczeblu, wlasnie w tym dniu, bedzie, tak czy inaczej,
odnoszona do wydarzen z Tiananmen. Szans, na publiczne wspomnienie o
rocznicy, nie ma zadnych. Wladze pilnuja, by zwlaszcza ten dzien
niczym sie od innych nie wyroznial. Zreszta, jakas nagla improwizacja, czy szarza w
pojedynke z polskiej strony, bylalby duzym bledem (Tusk wspomnial, ze Kopacz poruszy kwestie braku wolnosci w Chinach ). Polski glos,
krytyczny wobec Chin, ma sens tylko wtedy, gdy reprezentuje cala Unie Europejska.
Bedzie
wiec zapewne tak, ze w czasie rozmow dwustronnych Kopacz napomknie
cos o prawach czlowieka, a Chinczycy jej przyklasna,
zapewniejac ze konsekwentnie holduja tej szczytnej idei wyciagajac
miliony ludzi z biedy. Po powrocie do Warszawy, polska strona opowie
jak walczyla o chinska demokracje, a w Pekinie nikomu nie bedzie o
tym wiadomo.
Chociaz...
moze tez nie do konca. Przecietny Chinczyk o Polsce nie wie nic. Ale
ci bardziej uswiadomieni, czesc elit, w tym partyjnych, dobrze
pamietaja Solidarnosc. To wlasnie polski Sierpien i potem
Pierestrojka sluzyly chinskim przywodcom za memento: co stanowi najwieksze zagrozenie dla ich wladzy. Tak wiec dla czesci bardziej
liberalnych, a milczacych dzis Chinczykow, “biznesowa”
wizyta w Chinach 4 czerwca, politykow wywodzacych sie, badz co badz,
z Slidarnosci, moze byc odczytana jako dowod poparcia dla wladz, (“bo
skoro nawet w tym dniu...”). Z drugiej strony warto obesrwowac oficjalne media. Czy, nie wspominajac o Tiananmen, nie zechca w
odpowiedni sposob naswietlic propagandowo tej wizyty.
Niewiele
da sie zrobic dla praw czlowieka w Chinach. Biznes jest wazny. Ale
gesty, czasem drobne, czasem pozorne, tez sie licza. W tym przypadku
wystarczylo po prostu pewnej rzeczy nie robic. A nie, post factum,
wyszukiwac uzasadnienia dla najpewniej dyplomatycznej fuszerki.