Ponieważ
dużo częściej jestem teraz w Polsce, pozwalam sobie na komentarz
przedwyborczy.
Od
ilu to już lat słychać było, że PiS jest partią schodzącą, że
wraz z zakorzenianiem się w UE i modernizacją, taka „moherowa”
formacja straci racje bytu. Dziś jak wiemy pytanie jest tylko jedno:
czy PiS po wygranych wyborach weźmie większość, czy mu parę
głosów do tej większości zabraknie. Wg. sondaży nawet 40% ludzi
chce glosować na „średniowiecze”. Gdyby partia ta liczyć mogła
na traktowanie fair w mediach publicznych (w czasie kampanii
prezydenckiej Palikot miał wielokrotnie większą obecność na
antenie niż Duda), to poparcie mogłoby być wyższe.
Ostrzeżenia
przed grożącą Polsce, ze strony Kaczyńskiego, Dudy i Szydło,
„putinizacją” czy „faszyzacją” uważam za niepoważne i
złe: psują język debaty publicznej, psują demokrację. Bardziej
niż dyktatury obawiałbym się politycznej szarpaniny i idącej za
tym indolencji wynikających ze swoistego trójpodziału władzy.
Szczerze
mówiąc, Polska, przy zachowaniu lokalnej specyfiki, bardziej
przypomina mi dziś niektóre kraje Azji jak Tajlandia czy Tajwan. W
pierwszym przypadku wojsko, z poparciem elit Bangkoku,
systematycznie, za pomocą przewrotu wojskowego, kasuje demokratyczny
wynik wyborczy większości społeczeństwa (rzekomo dla jego dobra,
bo ulega populizmowi). Na Tajwanie chodzi raczej o postkolonialna
elitę chińską, wywodzącą się z dyktatury Kuomintangu, grożącą
ze rządy miejscowych wywołają chaos, wojnę z Chinami itd. W
jednym i drugim przypadku establishment drży raczej, by na skutek
aktu wyborczego, nie oddać lub nie podzielić się władza.
Jaka
jest jednak alternatywa dla PiS? Postulowany tu i owdzie kordon
sanitarny, czyli wszyscy kontra PiS. Zlepek, pod wodzą PO, nowych
(programowo sprzecznych) i starych formacji przeciw... połowie
elektoratu. Spoiwem, jak rozumiem, miałaby być owa groźba
faszyzmu. Powodzenia! W następnych wyborach PiS weźmie połowę
głosów.
A
przecież rodzaj anty-pisowskiego kordonu sanitarnego w
establishmencie od lat już istnieje. Z takim skutkiem, ze nawet w
tych post-politycznych czasach PO jest partią całkiem wypłukaną z
ideologii: możecie robić co chcecie (albo nie robić nic), wszystko
da się usprawiedliwić, zamieść pod dywan, byle tylko tamci nie
doszli do władzy. W Korei Południowej po katastrofie promu i
śmierci wielu pasażerów do dymisji podał się premier. W Polsce
po Smoleńsku-nikt. Tusk gotów był przygarniać do partii kogo się
da, byle tylko (najlepiej z neoficką emocją) wystąpił przeciw
PiS.Co
ciekawe, te transfery do PO nie wynikały na ogól z powodów
programowych, tylko z urazów osobistych do szefa PiS. Próg
obrzydzenia każdy ma zapewne gdzie indziej. Przyznam jednak, ze
forsowanie przez PO pewnych osób, fakt że znajduję ich w gronie
zaufanych ludzi szefowej rządu, jest dla mnie po prostu obraźliwe.
Mozna bić przeciwnikiem PiS. Różnice są istotą
demokracji. Niekoniecznie jest nią jednak ciągłe demonizowanie
przeciwnika, ten, dosłownie i w przenośni, kordon sanitarny
wokół... polowy społeczeństwa. Czy nie lepiej, różniąc
się poglądami, próbować jednak traktować PiS jak normalną
partie polityczną? Patrzeć jej na ręce, rozliczać z
niespełnionych obietnic, ale nie stygmatyzować jako osobny „od
normalności” gatunek? I bić na alarm dopiero wtedy, gdy pojawią
się rzeczywiste przesłanki, że PiS zaprowadzić chce „aksamitny
autorytaryzm”?
Po
25X oczekuję i rozliczał będę nową władzę przede wszystkim z
następujących rzeczy:
1. Czy przedstawi i zacznie realizować sensowny plan wyrwania Polski z tzw. pułapki średniego dochodu. Mieści się w tym wydawanie unijnych pieniędzy na cele pro-rozwojowe, nowoczesne technologie itp. W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do tego, by zwykły Polak-szarak dostrzegł szanse na lepsze, godniejsze życie w kraju.
2. Czy państwo stanie się przyjazne dla obywatela, w tym sensie, ze to ono przez swoje organy i urzędników ma służyć obywatelowi, a nie czynić go podwładnym. każdy kto mieszkał w krajach rozwiniętych bez trudu rozumie na czym ta różnica polega.
3.Odpartyjnienie mediów publicznych. To ideał, trudny do osiągnięcia, zawsze może być jednak lepiej lub gorzej. Funkcjonariusze-dziennikarze medialni, sprzyjający otwarcie jednej opcji politycznej, powinni odejść. Rzecz w tym by wahadło nie odbiło w druga stronę i na ich miejsce nie pojawili się funkcjonariusze obozu przeciwnego. Jeśli ktoś ewidentnie kojarzony z jedną stroną sporu politycznego jest dobrym dziennikarzem, bez trudu powinien znaleźć miejsce w mediach prywatnych, którym wolno więcej.
4.Najtrudniejsze. Wiemy, czujemy to, ze pewien okres, pewien porządek w Europie i na świecie się kończy. W ostatnich kilku latach podważone zostały aksjomaty, którymi kierowała się polska polityka po 89 roku. Unia Europejska nie jest już tą samą organizacją do której wstępowaliśmy i zapewne będzie jeszcze zupełnie czymś innym za lat dziesięć. Demokracja jako rodzaj dziejowego spełnienia („koniec historii”) nie jest już tak bezdyskusyjną formą rządów jak 25 lat temu. Obecność w NATO jest cenna, ale nie czujemy się (do końca) bezpieczni. Do tego konflikty wojenne blisko naszych granic, uchodźcy, i wiele innych problemów. Idą ciekawe i bardzo trudne czasy. Nie wiem czy PiS będzie umiało odnaleźć się w tej sytuacji i poprowadzić kraj zapewniając mu bezpieczny rozwój. Jestem jednak niemal pewien, że są to zadania przekraczające możliwości PO pod kierunkiem premier Kopacz.
1. Czy przedstawi i zacznie realizować sensowny plan wyrwania Polski z tzw. pułapki średniego dochodu. Mieści się w tym wydawanie unijnych pieniędzy na cele pro-rozwojowe, nowoczesne technologie itp. W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do tego, by zwykły Polak-szarak dostrzegł szanse na lepsze, godniejsze życie w kraju.
2. Czy państwo stanie się przyjazne dla obywatela, w tym sensie, ze to ono przez swoje organy i urzędników ma służyć obywatelowi, a nie czynić go podwładnym. każdy kto mieszkał w krajach rozwiniętych bez trudu rozumie na czym ta różnica polega.
3.Odpartyjnienie mediów publicznych. To ideał, trudny do osiągnięcia, zawsze może być jednak lepiej lub gorzej. Funkcjonariusze-dziennikarze medialni, sprzyjający otwarcie jednej opcji politycznej, powinni odejść. Rzecz w tym by wahadło nie odbiło w druga stronę i na ich miejsce nie pojawili się funkcjonariusze obozu przeciwnego. Jeśli ktoś ewidentnie kojarzony z jedną stroną sporu politycznego jest dobrym dziennikarzem, bez trudu powinien znaleźć miejsce w mediach prywatnych, którym wolno więcej.
4.Najtrudniejsze. Wiemy, czujemy to, ze pewien okres, pewien porządek w Europie i na świecie się kończy. W ostatnich kilku latach podważone zostały aksjomaty, którymi kierowała się polska polityka po 89 roku. Unia Europejska nie jest już tą samą organizacją do której wstępowaliśmy i zapewne będzie jeszcze zupełnie czymś innym za lat dziesięć. Demokracja jako rodzaj dziejowego spełnienia („koniec historii”) nie jest już tak bezdyskusyjną formą rządów jak 25 lat temu. Obecność w NATO jest cenna, ale nie czujemy się (do końca) bezpieczni. Do tego konflikty wojenne blisko naszych granic, uchodźcy, i wiele innych problemów. Idą ciekawe i bardzo trudne czasy. Nie wiem czy PiS będzie umiało odnaleźć się w tej sytuacji i poprowadzić kraj zapewniając mu bezpieczny rozwój. Jestem jednak niemal pewien, że są to zadania przekraczające możliwości PO pod kierunkiem premier Kopacz.